niedziela, 11 października 2015

III - Miłość bywa ironiczna

Naruto i Taka podróżowali właśnie głównym traktem jeden i drugi ubrany w luźny "typowy" strój mianowicie: Czarne glany z czerwonymi sznurówkami, luźne czarne spodnie i czarne koszule niedopięte do końca. Każdy kto ich mijał myślał że światło słoneczne doń nie dociera bowiem ta dwójka promieniowała mrokiem.

- Więc tak to się zaczęło... HAHAHAHAHAHAHA JA JEBIE!!!!! Zakochać się w dziewczynie która dała ci wpierdol. JEBANY MASOCHISTA Z PIERDOLCEM NEURONÓW!!!! WYZWANIE!!! - śmiał się Uzumaki.
- W tydzień masz rozkochać w sobie członkinię opus dei!! - Ryknął Psycho.
- Stary chyba nie zapomniałeś co odwalałem poprzednim razem...

Tydzień wcześniej.

- NARUTO NO CHODŹ ŻE TU!!! - wrzeszczał brunet. Namikaze w tym samym czasie dopiero się budził w pokoju pełnym ledwo co żywych sukkubów. Były całe no cóż wiadomo w czym, zwalił te co leżały na nim i wybił nago na wioskę po czym wpierdolił się Mizukage do gabinetu a następnie ją... zerżnął jak burą sukę. Od tego czasu Mei należała do jego największych zwolenniczek. Potem poszedł świętować osiemnastkę jej krewnej i troszkę za bardzo się nakręcił bowiem facetów pozajebywał a z ich kości zrobił sobie tron. Następnie przywołał swojego Homunkulusa i przeleciał każdą z kobiet będących w pobliżu o ile nie były w trumnie. Kolejnym krokiem było najebanie się i obudzenie na środku oceanu nago ze zjaranym przez słońce dupskiem. Taka wychodził z siebie a Czarny sobie wracał spacerkiem paląc i niszcząc małe wioski. Mordując bandytów oraz gwałcąc wszelkie żeńskie formy życia o ile fizjologią przypominały humanoida. Aż wszedł między dwie armie wówczas obie wymordował stwierdzając że gdzie dwóch się bije tam trzeci zerżnie ich kobiety. Potem zaczął nakurwiać moon walka na górze z trupów przy okazji wskrzeszając je jako zombie więc wrócił do Taki z armią: Kobiet, wampirów, zombie i wkurwionych braci oraz ojców/mężów. Ten się złapał za brzuch i wybuchł maniakalnym śmiechem bowiem wiedział, że jego uczeń ma bardziej najebane w bani niż on sam.

Kilka tygodni później.
- Cholera ona umiera!!! Pomóżcie ludzie do jasnej cholery!! Trzymaj się nie zamykaj oczu!! - krzyczała jakaś kobieta odziana w białe szaty z kapturem. Z tyłu jej ubrania znajdował się wyszyty złotą nicią krzyż. trzymała ona trzynastoletnią dziewczynę. Była ona w fatalnym stanie: większość ciała poprzebijania grubym szkłem, gwoździami i nożami, miała połamane kości rąk i nóg, wyrwane oczy i całkowicie zmasakrowane części intymne. Trzymała się na granicy tylko siłą woli, jednak przechodzących obok ludzi jej stan nie obchodził. Wówczas pojawił się odrodzony czarny który podniósł dziewczynę i stwierdził:
- Pomogę wam tylko chodź za mną bo będę potrzebował twojej pomocy więc przestań cholera jasna ryczeć!!
- Kim jesteś?? - spytała zaskoczona ale wykonała rozkaz wsuwając dłoń pod szatę, a następnie zacisnęła dłoń na rękojeści swojej specjalnej broni służącej do zabijania "nieczystych", wolała być ostrożna ponieważ, nie podobała jej się ta zbroja przybysza...
- Na razie to nie jest istotne jeśli chcesz by przeżyła... - uciął rozmowę i wykopał drzwi szpitala z zawiasów to samo zrobił z tymi od sali operacyjnej gdzie rozciął ubrania, śmiertelnie rannej dziewczyny i aż syknął.
- O matko.... Kami-sama dopomóż.... - mruknęła kobieta widząc rany swej uczennicy.
- Hej Kobieto musisz mi pomóc, podejdź bliżej ja nie gryzę i rób co mówię, a uratujemy ją!! - warknął typ w pancerzu.
- Co mam robić?? - spytała podchodząc bliżej czułą że może i musi mu zaufać.
- Widzisz ten stół za mną tam masz strzykawkę z jasnoczerwoną strzykawką musisz jej wbić igłę prosto w serce i powoli wpuścić zawartość strzykawki. - rozkazał podając dziewczynie silne środki przeciw bólowe i usypiając ją iluzją która była zapętlona. Następnie ocenił stan jej rąk i nóg... Niestety obie ręce i prawa noga były nie do uratowania jedynym wyjściem była amputacja. Lewą nogę jednak można było uratować co też zrobił jednym ruchem dłoni. Jej mistrzyni też to ujrzała wówczas ujrzała jak przybysz wyciąga dziwny zwój z którego odpieczętował stół alchemiczny i kilka innych przyrządów oraz dziwną szafę. Sięgnął do stołu skąd wyjął kilka fiolek i przygotował strzykawki po czym podał je swojej asystentce.

- Podaj jej je w dowolnej kolejności kiedy amputuję zniszczone kończyny to zatrzyma krwawienie i pozwoli na "odbudowę" jej ciała. - wyjaśnił
- To niemożliwe... - mruknęła kobieta rozumiejąc, że jej uczennica może umrzeć.
- Wstawaj rycząca debilko!!! ONA DALEJ ŻYJE UŻYWAM ZAKAZNYCH TECHNIK BY JĄ UTRZYMAĆ NA TYM ŚWIECIE DLATEGO RUSZ DUPĘ!!! I MI POMÓŻ!!!! ZAMKNIJ MORDĘ PO PROSTU RÓB CO MÓWIĘ!!! MI TEŻ ZALEŻY NA TEJ DZIEWCZYNIE Z DZIWNEGO POWODU!!! - warknął osobnik w zbroi.

Uzumaki odczekał kilka chwil nim ta wstała i spojrzała na niego z nienawiścią oraz zaskoczeniem ale i podziwem. Po czym uciął dziewczynie kończyny, odziana w biel zrobiła jej zastrzyki wówczas ten chłopak nie wiadomo skąd wytrzasnął dziwny metal o cielistym kolorze i uformował go w parę ramion oraz nogę, po czym po prostu przyłożył do jej ciała. Ten jakby się w nią wbił, wówczas ruszyła ona ruszyła wszystkimi czterema kończynami. Kobieta nie mogła uwierzyć w to co widzi. On zaś znów użył tego metalu i uformował z nich gałki oczne dodał do oczu po dużym szafirze. Substancja od razu zaczęła się przekształcać i zaczęła do złudzenia przypominać jej oryginalne oczy. Namikaze umieścił w ciele dziewczynki oczy, teraz nadeszła najtrudniejsza próba więc, włamał się do umysłu kobiety w bieli i wykradł resztę wcześniejszego wyglądu jej uczennicy. Rozciął jej ciało od obojczyków aż po łechtaczkę po czym usunął zniszczone części ciała i zastąpił je tymi wykonanymi z metalu. Pani Krzyżowiec patrzyła jak jej cenna podopieczna jest odbudowywana fragment po fragmencie. Teraz już wierzyła że odzyska ją, postanowiła nie drążyć tematu tego typa.

Kilka godzin później Naruto scalał ciało trzynastolatki i nie wiadomo skąd wytrzasnął strój dla tej dziewczynki. Kobieta w bieli płakała ze szczęścia bowiem trzech godzin jej uczennicy już nic nie grozi, poczuła nagły przymus wyciśnięcia z niego informacji...
- Co jej zrobiłeś i co to za metal??!!
- Odbudowałem jej ciało za pomocą twoich wspomnień z jej wyglądu oraz wiedzy o swoim ciele... A ten metal to tak zwana Biostal jest materiałem z którego jest wytworzony ten pancerz. Twoja uczennica będzie od teraz szybsza, silniejsza, zręczniejsza, etc, etc... Substancja ta powinna objąć już jej całe ciało. Dodatkowo ponieważ ma jakby moje ciało zyska wiele bonusów... Na pewno już nigdy nie zachoruje i się nie zatruje. Jej kości są od teraz niemożliwe do strzaskania... I wiele innych bajerów ale 99% jest wyłączonych bo inaczej by jej mózg umarł... Z czasem przyzwyczai się on do nowego napięcia nerwowego i aktywuje pozostałe bonusy.  - odpowiedział Uzumaki i spojrzał na dziewczynę...



 (tu macie focię)

Dwa tygodnie później. 


- Więc to jemu zawdzięczam to że żyję?? - spytała niebieskowłosa.
- Tak jednakże nie wiem jak on wygląda... - mruknęła mistrzyni.



(macie mistrzynię bez szat)

- Rozumiem wybacz Sensei idę pozbierać zioła w końcu czeka nas egzorcyzm i lepiej być przygotowaną na każdą sytuację.. - odparła Niebieskooka i wybiegła z hotelu udała się do lasu gdzie zastała trenującego chłopaka o Złotych włosach i oczach poruszał się on zupełnie jakby tańczył. Na każdy jego ruch reagowała natura, światło, mrok ale i energia życiowa. Potem nagle znikąd dobył katany i zaczął nią ciąć powietrze. Miarowo przecinał próżnię następnie przeszedł do śmiertelnego walca lub innego eleganckiego tańca. Dziewczyna była zaskoczona że nadążą za nim wzrokiem i gdy spojrzała na jego twarz ujrzała ten cudowny drwiący uśmiech oraz nieziemsko błyszczące złote oczy z czarnym wzorem. Od razu została zahipnotyzowana jej nogi się ugięły, obleciał ją strach bowiem poznała kim on jest... jednak do głosu doszło nowe uczucie... Chłopak podszedł i skłonił się elegancko mówiąc:
- Uzumaki Namikaze Naruto lub jak wolisz Czarny... Miło mi cię poznać młoda Egzorcystko mam nadzieję że twoje nowe ciało dobrze się spisuje... - po czym podał jej bukiet złotych róż z ogrodu Hesperyd.
- Egzorcystka pierwszego stopnia Regina Maya. Uczucia czasem bywają ironiczne... Miłość jest bardzo kapryśna i pełna ironii. Zmąciła me zmysły zachwiała umysłem i sparaliżowała ciało... Mimo iż powinnam spróbować Cię zabić nie potrafię tego... Proszę zniknij nie chcę z tobą walczyć... - urwała bowiem Złotowłosy ją nagle pocałował i szepnął jej do ucha.
- Czemu by nie przełamać przeznaczenia?? Zamiast walczyć jak w legendach, mitach i kaprysie boskim może będziemy się kochać. Tam gdzie pisane nam jest zginąć żyjmy... Nawet jeśli cały świat obróci się przeciwko nam i tak damy radę bowiem nie jesteśmy sami. - wyszeptał swoje myśli....

Taka obserwował wszystko z ukrycia aż nagle....

3 komentarze:

  1. Joł, jestem Nowy xd. fajny blog jak i notki.
    czekam na next.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawie się zapowiada :3 Hm, Naruto taki rycerz, aż dziwne...Podejrzewam, że przeleci i mistrzynię, i uczennicę :V Chociaż w sumie to byłoby normalne.
    Czy tylko dla mnie mistrzyni jest młodsza od uczennicy ? >>
    Mrrrr...brałabym Mei xD
    Ogólnie ff fajny, będę niecierpliwie czekała na next :3 Informuj mnie na maila: reidesse.gossip@gmail.com
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. No powiem, że fajnie wyszło. Zakochamie takie w Twoim stylu, czyli najpierw dużo krwi i prswie śmierć a potem ruchanko :P
    Czyżby Taka był pogladającym zbokiem a'la Ero-sennin? :P
    Weny

    OdpowiedzUsuń